Pępowina – odsłona druga

W poprzedniej odsłonie poznaliście historię Małgosi, Mikołaja i Julii. Mimo wielu różnic mieli ze sobą coś wspólnego – mianowicie nie odciętą pępowinę z rodzicem (tu akurat z matką, co też oddaje obraz rzeczywistości –  większość uzależnieniowych relacji dotyczy relacji z matką właśnie). Dowiedzieliście się jakie zachowania czy sytuacje mogą świadczyć o tym, że Wasza relacja z rodzicem jest relacją nieodpępowioną. Poznaliście także konsekwencje wynikające z takiego „układu”, konsekwencje dla Was i dla Waszych relacji z partnerem/ką. Pamiętajcie, że wszystko to co ma wpływ na Was, wpływa także na Wasze związki. Jeśli jesteś osobą niepewną, nie decyzyjną, zalęknioną, nieodporną na krytykę, nadwrażliwą (możliwe skutki braku odciętej pępowiny z rodzicem) ma to przełożenie na Twoje życie z partnerem. Możesz mieć bowiem skłonność do tworzenia relacji, w których ustawiasz siebie jako dziecko, osobę do zaopiekowania, zależną i niesamodzielną. Takiej relacji nie można w żaden sposób nazwać dojrzałą i partnerską. Jeśli z kolei jesteś kimś, kto jest narcystyczny, egocentryczny, porywczy, przemocowy, nieodpowiedzialny, niekonsekwentny, niesłowny (inne możliwe konsekwencje) Twój związek prawdopodobnie jest związkiem toksycznym, destrukcyjnym, spalającym. W każdej z takich relacji wymagasz przez partnera holowania. Nie znam pary, w której jedna z osób tkwiłaby w nie odpępowionej relacji z rodzicem i nie byłoby to dla związku kłopotem. Uświadomionym i nazwanym lub też nie. Dlatego dziś garść podpowiedzi co zrobić, jeśli Twoja relacja z rodzicem przypomina jedną z tych, o jakich mówią nasi bohaterowie. A także co jest możliwe, jeśli dostrzegasz, że Twój partner/ka tkwi w takowej.

Gdy pępowina między Tobą a rodzicem nie została odcięta:

Jeśli tego nie dostrzegasz, ale zaczynają dostrzegać to inni:

  • Porozmawiaj o tym z partnerem. Zazwyczaj, kiedy bliscy dają nam do zrozumienia, że to co widzą jest dla nich niepokojące mamy zwyczaj zamykania się i odpierania „ataku”. Tym razem spróbuj to przełamać. Wysłuchaj spokojnie tego, co partner ma do powiedzenia. Wyobraź sobie jak on to widzi. Zamiast od razu zaprzeczać – spróbuj go zrozumieć. Może jest coś, z czym możesz choć częściowo się zgodzić?
  • Porozmawiaj o tym z życzliwymi przyjaciółmi. Możesz to zrobić na początku zamiast rozmowy z partnerem (jeśli jeszcze rozmowa z nim jest dla Ciebie zbyt trudna) lub też oprócz niej. Przyjaciele w takiej sytuacji mogą mieć tę zaletę, że nie możesz ich zwykle posądzić o to, że np. nie lubią Twojej mamy, ona ich drażni, o co bywa, że oskarżasz partnera, w związku z czym nie dowierzasz, że może mieć rację. Przyjaciele zwykle nie są zaangażowani emocjonalnie w całą sprawę, nie są stronniczy. Można powiedzieć, że w tej kwestii nie towarzyszy im żaden własny „interes” . Są bardziej obiektywni przez dystans do sytuacji. Zapytaj jak oni to widzą. Dowiedz się jak to wygląda u nich. Będziesz miał/a pełniejszy obraz sytuacji.
  • Zadaj sobie kilka naprowadzających pytań: Na ile lat czuję się w relacji z rodzicem? Czy umiem żyć/wybierać/działać bez jego udziału czy konsultacji? Czy gdyby go zbrakło potrafiłbym dojrzale decydować o sobie i swoim życiu?

Gdy już masz świadomość, ale jeszcze trudno Ci „coś” z tym zrobić:

  • Porozmawiaj z partnerem o tym, że to widzisz. To już coś, to zawsze jakiś sygnał dla partnera, że przestajesz oporować i się bronić. Może Wam to przynieść początkową ulgę i stanowić pierwszy krok ku zmianie.
  • Rozmawiaj z partnerem na bieżąco o swoich małych krokach w kierunku zmiany, żeby też wiedział, że coś się rusza, że zaczynasz działać. To go powinno uspokoić, o ile będzie wiedział, że będziesz konsekwentna/y w swoich poczynaniach.
  • Skorzystaj z pomocy fachowca – psychologa, psychoterapeuty. Z jego wsparciem będzie Ci łatwiej zacząć, a potem wytrwać w działaniach.

Gdy jesteś gotowy/a:

  • Porozmawiaj z rodzicem. Przygotuj się do tej rozmowy. Nie rób tego w biegu i w tak zwanym międzyczasie. Wybierz na to odpowiedni moment. Święta czy uroczystości rodzinne, kiedy wybuchniesz ze wszystkim na raz nie są dobrym pomysłem. Zadbaj o to, żeby mieć odpowiednią ilość czasu, a rodzic nie będzie zajęty. Uprzedź go, że chcesz o czymś pomówić. Powiedz, że chcesz czuć się jak dorosły/a, że to jest dla Ciebie dobre. Wskaż, które zachowania rodzica Ci w tym nie pomagają. Opisz jak chcesz, aby wyglądały Wasze relacje i sposób komunikacji. Ważne, abyś powiedział/a o swoich intencjach i powodach, dla których to robisz. Nie oskarżaj rodzica i go nie obwiniaj. Podkreśl, że zmiana w Waszych wzajemnych stosunkach nie jest wymierzona przeciwko niemu. Bądź przygotowany/a, że taką rozmowę może będzie trzeba i warto powtórzyć.
  • Są różne sposoby. Jedni wolą zacząć od razu i ze wszystkim naraz. Czyli strategia pt. od teraz stawiam granice zawsze tam i wtedy, gdzie i kiedy uważam to za potrzebne. Żeby nie dać rodzicowi i sobie miejsca na złudzenie, że może wszystko wróci do stanu sprzed. Inni uznają, że lepszym sposobem działania jest wprowadzanie zmian powoli. A więc strategia małych kroków. Żeby rodzica i siebie nie wystraszyć. Ty znasz swojego rodzica najlepiej. Ty też wiesz jak bardzo jesteś już zmęczona/y i zdeterminowana/y. Ty wybierzesz sposób.
  • Niezależnie od tego jednak czy działasz na hurra czy nieco wolniej pamiętaj o konsekwencji i stanowczości. Ale konsekwencji i stanowczości łagodnej, a nie agresywnej.
  • Niezależnie też od przyjętego sposobu  daj sobie i rodzicowi czas na akceptację nowych warunków i przystosowanie się do nich.
  • Bądź przygotowany na to, że jedną z wersji Waszych dalszych relacji będzie ta, w której rodzic nie rozumie zmiany w Waszych stosunkach i nie jest na tę zmianę gotowy. To wersja pesymistyczna, ale to się zdarza.

 

Gdy taka sytuacja ma miejsce u Twojego partnera:

  • Porozmawiaj z partnerem. Ale w dogodnych warunkach i odpowiednim czasie. Nie podczas kłótni czy kiedy jest czymś zajęty. Spróbuj zachować spokój. Nie atakuj go, nie obwiniaj. Powiedz o tym jak Ty widzisz tę sytuację. Powiedz o tym jakie dostrzegasz konsekwencje dla Was. Powiedz o swoich uczuciach. I najważniejsze – powiedz o intencjach. Podkreśl, że mówisz to po to, aby było miedzy Wami lepiej, a nie po to, żeby popsuć jego relację z matką. Niech wybrzmi to, że Ci zależy – po to ta cała rozmowa.
  • Mów o tym co widzisz i na co nie masz zgody na bieżąco. Błędem jest odpuszczanie i ukrywanie autentycznych emocji na dany temat. To może bowiem prowadzić do eskalacji przekraczania Waszych granic. Z czasem może być też trudniej o nie zawalczyć – w końcu ileś czasu milcząco na to przyzwalałaś/łeś.
  • Podsuń partnerowi odpowiednie lektury. Na rynku jest ich trochę: m.in.:  „Toksyczni rodzice” Susan Forward, „Jak bronić się przed mamusią” Gainni Monduzzi, „My rodzice dorosłych dzieci” Ewy Woydyłło. Może zechce przejrzeć. A może i nie. Trudno.
  • Zachęć partnera do wspólnej terapii. Nie wysyłaj go do psychologa pod hasłem: „Coś jest z Tobą nie tak”, „Idź się lecz” czy „Zrób coś z tym”. Potraktuj kłopotliwą sytuację jako Wasz wspólny problem w tym sensie, że dotyczy Was oboje. I też do Was należy rozwiązanie. Takie postawienie sprawy może też zmniejszyć opór czy niechęć partnera do poszukania pomocy u fachowca.
  • Mów o swoich oczekiwaniach wprost i stanowczo. Nie wiem czy masz prawo stawiać warunki, bo  z nimi sprawa jest dla mnie nieco zgmatwana. Jedni są zdania, że będąc w związku masz prawo do postawienia sprawy albo-albo. Zgodzę się, gdy mowa o uzależnieniu czy przemocy. Wiem też, że taka terapia wstrząsowa bywa naprawdę skuteczna (jeśli nie jest jedynie straszakiem). Gdy jednak sytuacja nie dotyczy tych dwóch kwestii sprawa stawiania warunków nie jest dla mnie jednoznaczna. Jestem zwolenniczką mówienia raczej o oczekiwaniach, niż warunkach czy roszczeniach. Z jeszcze jednym nad wyraz ważnym dodatkiem – iż te oczekiwania mogą nie zostać spełnione.
  • Jeśli wszystkie z powyższych metod zawodzą, a partner nie jest gotowy na wywiązanie się z odpowiedzialności za postawienie granicy między swoim rodzicem a Wami – do Ciebie należy zadanie sobie pytania: Co Ty na to? Czy jesteś gotowy/a do tego, by przejąć tę odpowiedzialność? Jednak czy jest to dla Was możliwe? Czy partner nie będzie miał Ci tego za złe? Czy będziesz gotowy/a nieść na sobie ciężar, że nie jesteś ukochaną synową czy zięciem? Jednym słowem – czy jesteś w stanie to zaakceptować ze wszystkimi tego konsekwencjami?..