Lęk przed samotnością

Krzysztof ma dużo znajomych. Widuje się z nimi w każdej swojej wolnej chwili. Kiedy tych najbliższych akurat nie ma – szuka innych. Ewentualnie jakimiś zajęciami zapełnia sobie czas. Krzysztof bowiem nie znosi samotnych wieczorów. Gdy taki się zdarzy – uważa go za stracony. Nie mówiąc już o całym weekendzie czy wakacjach. Krzysztof nie pamięta, kiedy spędził czas sam ze sobą, który trwałby dłużej niż godzinę. Kiedy go pytam o to, co by się stało, gdyby przyszło mu jednak spędzić niedzielę tylko w swoim towarzystwie odpowiada, że „wypadłby wtedy z obiegu” i że oczywiście „sobie tego nie wyobraża”.

Basia jest tuż po rozstaniu z Karolem. Zaczyna umawiać się na randki. Kompulsywnie. W każdą sobotę jedna. Ostatni weekend spędziła jednak sama w domu. Czuła się fatalnie. Niepokój, ucisk w żołądku, kłopoty z oddychaniem. Nie mogła sobie znaleźć miejsca. Basia jest pełna obaw, że zostanie sama. Do tej pory była w trzech poważnych związkach. Każdy kolejny rozpoczynał się zaraz po zerwaniu poprzedniego. Przerwa między jednym a drugim trwała najwyżej miesiąc. Bycie samą Basia traktuje jako największe nieszczęście.

Samotność z jednej strony nie jest stanem naturalnym. Mówi się, że człowiek jest zwierzęciem stadnym, że ludzie to nie dwie samotne wyspy. W samotności nie wydziela się tyle endorfin, oksytocyny (czyli tzw. hormonów szczęścia”) ile w kontakcie z bliską osobą. Z drugiej strony jednak o samotności (w sensie egzystencjalnym) możemy mówić, ze jest właśnie jak najbardziej naturalna. W końcu rodzimy się i umieramy sami. Choć wśród bliskich, to my sami zmagamy się z bólem, chorobą, z emocjami, ze sobą, z życiem. Takie rozumienie samotności jest ważną częścią kondycji ludzkiej. Jak się więc do samotności ustosunkować? Bać się jej, wstydzić, unikać? Czy przywyknąć, a może nawet polubić? Wychodzę z założenia, że rzadko kiedy skrajności nam służą. Mam pacjentów, którzy są samotni, co bardzo przeżywają, ale nie wykazują żadnych działań, by to zmienić. Myślę, że szkoda. Są też tacy jak Krzysztof czy Basia, którzy przed samotnością uciekają. I to im chcę zadedykować ten artykuł. Im i tym wszystkim, dla których samotność to potwór z wielkimi zębami. Postaramy się samotność oswoić. W jakim celu? Głównie dlatego, że aby być z drugą osobą trzeba najpierw nauczyć się być samemu. Tylko wtedy możesz stworzyć świadomy i naprawdę satysfakcjonujący związek. Jeśli tego nie potrafisz jesteś z kimś nie dlatego, że chcesz, ale dlatego, że musisz. Jak więc sobie z samotnością radzić? Oto podpowiedzi.

1.    Uświadom sobie, że samotność jest jedynie faktem. Z założenia ani dobrym, ani złym. To Ty mu nadajesz interpretację. Może masz poczucie, że chwilowo na samotność nie masz wpływu (tzn. pozbycie się jej), ale na ocenę tej sytuacji już tak. Pomyśl, że tę samotność możesz do czegoś wykorzystać.
2.    Na podstawie faktu, że jesteś aktualnie sam/a nie oceniaj siebie (że jesteś gorszy, bezwartościowa). Samotność nie ma nic wspólnego z Twoją wartością jako człowieka.
3.    Potraktuj samotność jako informację. O sobie, o swoim życiu, o aktualnej sytuacji. Zbadaj przyczyny tego stanu, przyjrzyj się swojemu osamotnieniu. Może za bardzo skupiasz się na pracy? A może jesteś zbyt wymagający? Może możesz coś zmienić, żeby ten stan uległ zmianie?
4.    Poeksploruj swój lęk. Nie uciekaj przed nim w popłochu, bo i tak Cię dopadnie. Odwracanie uwagi od bólu i tęsknoty ma swoje zastosowanie, ale tylko wtedy, gdy zmierzysz się z podłożem lęku, gdy staniesz z nim oko w oko. Czego się boisz? Wiem, że samotności, ale czego dokładnie? Oceny innych („jest sama, więc nikt jej nie chciał”), własnej opinii na swój temat („jestem bezwartościowy”), że nie będziesz mieć dziecka, że na starość nie będziesz miała pomocy czy towarzystwa, pustki, braku bezpieczeństwa, kłopotów finansowych, swoich emocji? Jeśli rozpoznasz i nazwiesz czym jest Twój lęk nie będzie miał już nad Tobą władzy. A poza tym dopiero jak znasz podłoże Twoich obaw możesz im jakoś zaradzić.
5.    Wykorzystaj samotność jako okazję do poznania siebie i do budowania najważniejszej relacji w życiu – z samą/samym sobą. Przełącz się na przeżycia wewnętrzne. Zadaj sobie parę ważnych pytań: czego potrzebuję?, co jest dla mnie ważne?, kim jestem? Postaw na budowanie wewnętrznej siły, mocy, samodzielności i niezalezności. Ucz się radzenia sobie w życiu, wspierania siebie i samoopiekowania. Nikt tak nie wzmacnia jak poczucie własnej skuteczności.
6.    Potraktuj samotność jako stan przejściowy, w którym postawisz na rozwój. Wykorzystaj czas jaki masz tylko dla siebie. Poświęć czas na ulubione zajęcie, znajdź nowe hobby, wróć do dawnych zainteresowań. Zainwestuj w siebie. Naucz się języka, wybierz się w podróż. Zbieraj doznania, doświadczaj. Pamiętaj, że bycie w związku nie jest jedynym obszarem w życiu. Związek jest ważny, dla niektórych może nawet najważniejszy, ale nigdy jedyny. Samotność może być czasem bliskiego, radosnego i owocnego obcowania ze sobą. Zobacz, że samotność potrafi mieć swoje zalety. Masz może jedyna i niepowtarzalna okazję, by poświęcić czas sobie, bez konieczności uwzględniania kogoś w swoich planach.
7.    Ucz się bycia samemu/samej. Powoli, krok po kroku. Zacznij od jednego wieczoru, godziny czy 10 min, w zależności od siły Twojego lęku i Twoich dotychczasowych doświadczeń z samotnością. Wypróbuj różne warianty oswajania tego stanu. Wypełnij czas, który masz tylko dla siebie, zaplanuj go, żebyś miał/a możliwość zajęcia się czymś. Odwróć uwagę, zajmij czymś myśli i ręce. Jeśli jesteś w stanie – zrelaksuj się: weź kąpiel, posłuchaj muzyki. Innym razem odwrotnie – nie planuj, zmierz się ze wszystkim co się z Tobą dzieje – emocjami, myślami. W gruncie rzeczy to tylko myśli czy emocje, nie zrobią Ci krzywdy, jeśli nie dasz im tej mocy. Im bardziej obszerny i elastyczny będzie Twój wachlarz sposobów radzenia, tym zdrowiej i skuteczniej.
8.    Jeśli stan samotności przedłuża się, a Tobie jest z tym źle – opłacz. Swoje niezrealizowane marzenia, niezaspokojone potrzeby. Pozwól sobie na żal, smutek, złość. Jeśli dasz sobie prawo do tego, żeby przeżyć to co się z Tobą dzieje tak silne emocje powinny powoli mijać, aby zrobić miejsce akceptacji utraty i samotności oraz otwarciu się na inne możliwości. Kiedy uporczywie walczysz z samotnością (nie mówię o intencjonalnych próbach wyjścia z niej i robienia tego na co ma się wpływ) nie jesteś w stanie pogodzić się z nią  i zobaczyć nowych możliwości. A bywa, że nie ma innej drogi jak tylko akceptacja. Akceptacja nie jest stanem zadowolenia, ale uznania, że jest to co jest.

Według badań CBOS z 2005 roku co 7 Polak czuje się samotny. Ciekawa jestem ile z nas doświadcza lęku przed samotnością. Nie znam liczb, ale mam swoje zawodowe obserwacje: znaczna część moich pacjentów. Ów lęk nie jest z założenia czymś niepokojącym. Jest pewną reakcją na sytuację, informacją (np. dotycząca tego, że związek jest dla kogoś ważny). Jednak  bywa tak, że lęk przeradza się w panikę, jak u naszych bohaterów. Zaczyna być wtedy destrukcyjny. Po czym poznasz, że zaczyna się wymykać spod kontroli?

•    Uświadamiasz sobie, że właściwie cały czas jesteś z kimś w związku. Kiedy się rozstajesz, zaraz wchodzisz w kolejną relację lub nawet działasz na tzw. zakładkę (jeszcze nie wyszłaś z poprzedniego a już wchodzisz w następny).
•    Tkwisz w związku, który Ci nie służy.
•    Nie potrafisz zerwać niesatysfakcjonujących relacji, nie tylko miłosnych.
•    Kiedy nie jesteś w związku (i nie mówimy tu o pierwszej fazie po rozstaniu) jesteś przygnębiony/a, zaniedbujesz siebie i swoje sprawy. Właściwie nic się nie liczy, nic nie ma sensu.
•    Kiedy jesteś sam/a – chorujesz. Lęk prowadzi do spadku odporności organizmu.
•    Potrzebujesz cały czas być wśród ludzi lub żeby ktoś przy Tobie był. Kurczowo trzymasz się tego, kto jest.
•    Robisz wszystko, żeby nie być sam/a. Ciągle poszukujesz towarzystwa, uciekasz w powierzchowne kontakty, siedzisz na portalach społecznościowych, w popłochu organizujesz sobie wolny czas.
•    Kiedy jesteś sam/a czujesz niepokój. Nie możesz znaleźć sobie miejsca, nie masz co ze sobą zrobić. Doświadczasz różnych objawów z ciała: duszno Ci, boli Cie głowa, serce lub żołądek, pocisz się, masz drgawki.
•    Obawiasz się, że sam/a sobie nie poradzisz (od spraw technicznych, przez finansowe, po emocjonalne).
•    Uważasz, ze ludzie samotni są gorsi. Obawiasz się oceny innych.

Im więcej twierdzących odpowiedzi, tym bardziej zachęcam Cię do poszukania pomocy u specjalisty. Z jego pomocą przyjrzysz się swoim lękom i nauczysz się je oswajać. Pamiętaj, że najpierw warto poukładać się samemu ze sobą, żeby móc stworzyć związek prawdziwie satysfakcjonujący i dojrzały.